18.11.2005 :: 22:23

Smutno mi... ***

Wiecie co? Wczoraj straciłam wiarę w przyjaciół... Jakoś już mi teraz wszystko jedno... Bo co to za przyjaźń, skoro wszyscy się na siebie obrażają? Ja takiej przyjaźni nie chcę... Powiem tylko, że większość ludzi uważa mnie za osobę wiecznie wesołą i bez kłopotów życiowych. I to jest błąd. Uśmiech nie zawsze oznacza radość, niekiedy ukrywa największy ból... I tak jest w moim przypadku. Ja staram się nie lamentować, nawet jeśli jest mi bardzo ciężko... Natomiast inni ludzie myślą, że jestem wieczną optymistką. I przykro mi z tego powodu. Nikt nie traktuje mnie poważnie... Nie chcę żadnego z moich znajomych urazić. Po prostu przeżywam kryzys i nie mam zamiaru go więcej w sobie tłumić. Dziwi mnie, że niektórzy obrażają się za głupstwa... Jeśli TA osoba to czyta, to mam nadzieję, że zrozumie, bo jest moją przyjaciółką. Mogło jej się zrobić przykro (skoro tak to przepraszam) za to co powiedziałam, owaszem, ale ONA też powiedziała o mnie coś, co mnie dogłębnie uraziło. Ale ja się z tego śmiałam i nie obrażałam, choć w głębi serca mnie to zabolało... Cóż, to koniec tej wylewnej notki. Pozdrowienia dla wszystkich, którzy mają samotność za przyjaciółkę...